Drobna korekta kursu

Jeśli uważasz się za osobę w miarę dobrze ogarniętą czasowo, a orientujesz się w pewnym momencie, że od ostatniego wpisu na blogu minęło 10 miesięcy, to znaczy, że jest z Tobą bardzo źle - pomyślałem i zawstydzony z marszu usiadłem do tego wpisu.

Z uwagi na dłuższą nieobecność, w tym tekście pozwolę sobie nieco podsumować miniony okres.

Rok był udany. Choć nie udało mi się zrealizować wszystkiego, co zaplanowałem, obfitował w bardzo pomyślne wydarzenia, których jeszcze kilka miesięcy wcześniej w ogóle się nie spodziewałem. 

Skupię się na kilku aspektach, które charakteryzują moje obecne podejście w obszarach: samodoskonalenia, pracy czy konsumpcji treści. A wszystko z technologią w tle.

Lepiej, więcej, z głową 

Przełom roku sprzyja podejmowaniu nowych wyzwań. I mi nie udało się uciec od tego powszechnego trendu. 

W celu lepszego, bardziej produktywnego wykorzystania czasu, sięgnąłem po świetną książkę „Atomowe nawyki. Drobne zmiany, niezwykłe efekty” Jamesa Cleara. Polecam ją szczególnie gorąco tym, którzy wierzą w stopniowe, systematyczne osiąganie celów. Recenzja niebawem.

W końcu i ja nie oparłem się często prezentowanemu pomysłowi prowadzenia dziennika - jako źródła wiedzy o swoich mocnych i słabych stronach. Niedzielna lektura krótkich wpisów z całego tygodnia pozwala mi na wyciągnięcie wniosków, dzięki którym kolejne dni mają szansę stać się lepsze od minionych. U mnie się sprawdza.

W kwestii finansów od zawsze dostrzegałem u mnie sporo do poprawienia. Od czegoś trzeba w tych kwestiach zacząć. Ja zacząłem od „przemeblowania” myśli w głowie i w tym aspekcie nieodzowny okazał się „Bogaty albo biedny” (autor T. Harv Eker) - bestseller poznany przeze mnie w formie audiobooka.

Skoro o finansach mowa. Od kilku miesięcy korzystam z aplikacji Money Lover. Nie oznacza to, że do okiełznania cyferek na koncie nie używam już excela, o którym pisałem tu. Zadaniem Money Lover nie jest w moim przypadku planowanie budżetu (choć taką opcję też posiada), lecz kategoryzowanie wydatków, co prowadzi do bardzo ciekawych wniosków…

Konsumpcja treści

Nie bez kozery wspomniałem wcześniej o audiobooku. Istotnie, słuchanie książek, podcastów ma dla mnie od dawna bardzo duże znaczenie. Nie lubię zmarnowanego czasu. Dlatego, kiedy tylko nadarzy się okazja (w domu, na siłowni, podczas spaceru czy w podróży), towarzyszą mi słuchawki na uszach.

O podcastach pisałem wcześniej w tym wpisie. Obecnie nieco zmieniłem listę subskrybowanych tytułów. Przytłoczony listą odcinków do przesłuchania, postanowiłem zrezygnować z subskrypcji mało wnoszących do życia tytułów. Z ostatnich odkryć polecam podcast Biznes 2.0 Macieja Wieczorka. Natomiast, żeby nie tracić kontaktu z otaczającym światem, subskrybuję cyfrową wersję Polityki, która oferuje do słuchania znaczną część artykułów z każdego wydania.

Łatwiej w pracy

Lista narzędzi w pracy również nieco się zmieniła. Do iAnnotate (świetnego narzędzia na iOS-a, służącego do pracy z dokumentami i umożliwiającego nanoszenia na nie licznych notatek, zakładek, bazgrołów itp.) i OmniFocus’a (pisałem o nim tutaj) doszło Trello - aplikacja, którą dzielimy się  z moimi współpracownikami informacjami na temat zaawansowania poszczególnych spraw.


To by było na tyle w pierwszym wpisie w 2020 roku. Życzę Wam zdrowia, pasji i radości! Wpadajcie tu czasem. Tradycyjnie czekam na wszelkie uwagi i sugestie. Jestem ciekawy Waszych rozwiązań ułatwiających codzienne życie.  

Dania - jedno z moich tegorocznych odkryć


Komentarze