Dlaczego

Mija rok od kiedy prowadzę ten blog. Jest to jedno z wielu moich zajęć. Piszę na nim dla Was i dla własnej przyjemności. Póki będę słyszał, że Ktoś tu zagląda, będę dalej skrobał. Parę dni temu dowiedziałem się, że wpada tu Paweł (dzięki Przyjacielu!), wiem też, że zagląda tu Dobrusia (całuski!). Zatem dla Was, i może jeszcze Kogoś, kolejny mój wpis.


Under Control. Nazwa bloga zobowiązuje. Tym razem chcę udzielić prostych odpowiedzi na pytanie: dlaczego warto mieć sprawy pod kontrolą i co to właściwie dla mnie znaczy?

Już z pierwszego wpisu na blogu możecie się dowiedzieć, że od ponad 20 lat mam fioła na punkcie rozwiązań służących zarządzaniu czasem. To przede wszystkim właśnie zarządzanie czasem jest dla mnie synonimem trzymania spraw pod kontrolą. Planowanie projektów, zadań, terminów - gdyby ktoś mnie pozbawił takiej możliwości, nie byłbym w stanie wykonywać nawet połowy tego, co obecnie.  

Po kolei:
  1. No właśnie, jak już przed sekundką napisałem, efektywne zarządzanie czasem sprawia, że jestem w stanie zrealizować więcej rzeczy, dysponując, poza snem, wciąż kilkunastoma godzinami dnia. Po prostu lepiej wykorzystuję każdą chwilę. Nie ma czasu na nudę i bezproduktywność, co nie oznacza oczywiście, że każdą chwilę poświęcam tylko „praktycznym” czynnościom. Dobre zarządzanie czasem sprawia, że poza pracą i obowiązkami znajduję czas na aktywności fizyczne, zainteresowania czy jakąś ucztę dla duszy (lista książek do przeczytania jednak wciąż się wydłuża).
  2. Dzięki systemowemu podejściu do wykonywanych zadań i zaimplementowaniu metody GTD, nawet skomplikowane projekty nie wydają się straszne, gdy dzielę je na mniejsze zadania. Każde wykonane zadanie to kolejny krok przybliżający mnie do celu i sprawiający, że, zamiast frustracji z niewykonania całego projektu, cieszę się z nawet niewielkiego postępu, przybliżającego jednak do końcowego efektu. Ta metoda małych kroczków to kapitalna sprawa!
  3. Lista zadań przeznaczonych do wykonania każdego dnia to doskonała motywacja do pchania spraw do przodu. Mając ją przed sobą i zaglądając do niej wciągu dnia, czuję motywację i determinację do jej całkowitego odhaczenia pod koniec dnia.
  4. Co tydzień, w niedzielę, pochylam się nad wszystkimi projektami i przyporządkowanymi im zadaniami. To sprawia, że przynajmniej raz w tygodniu mam świadomość wszystkich niezrealizowanych spraw. Nie zapominam o nich, lecz decyduję, czy już „dojrzałem” do ich realizacji czy może nie ma konieczności jeszcze się za nie zabierać. 

Tyle zalet. A wady? Ciężko czasem zmierzyć się ze wszystkimi rzeczami znajdującymi się na liście do zrobienia, a ich przekładanie rozwiązuje problem tylko na chwilę. Kiedy tylko się nie poddaję, niekiedy resztkami sił docieram do końcówki dnia. Ale za to rano wstaję spokojny, że znowu mialem wszystko pod kontrolą.



Komentarze